wtorek, 27 czerwca 2017

5. PKO Nocny Wrocław Półmaraton

Półmaraton był docelowym startem na zakończenie wiosenno-letniego sezonu 2017. Jest życiówka i bardzo dobry bieg, ale nie jestem do końca zadowolony. Jak zawsze chyba :) Apetyt miałem na 1:10:59 i na tyle uważam byłem przygotowany. Skończyło się 1:11:14, czyli 15 sek do celu. Niecała sekunda na każdy z 21 kilometrów dystansu.

Na Stadion Olimpijski wybrałem się dużo wcześniej niż zwykle przed zawodami. W tym roku otrzymałem zaproszenie do studia podczas relacji live z Półmaratonu. Miałem odpowiedzieć na kilka pytań na około godzinę przed startem. Podczas przygotowań do wejścia na antenę pojawiły się jednak problemy techniczne i zaczęło robić się powoli ciasno z czasem. Nie byłem ani przebrany ani przygotowany jeszcze do biegu. Samochód, w którym miałem swoje rzeczy oddalony był od centrum zawodów około kilometra. Zacząłem się lekko stresować, stąd po wejściu na antenę byłem lekko rozkojarzony, co chwilę się rozglądałem i patrzyłem na zegarek (czego wielu znajomych nie przeoczyło) :)



Na szczęście do samochodu dotarłem na ponad pół godziny przed startem, miałem więc wystarczająco dużo czasu na przygotowanie się i rozgrzanie.

Na starcie stanęliśmy w specjalnie na tą okazję przygotowanych koszulkach Wrocławskie Iten. Oprócz mnie w drużynie biegli jeszcze Andrzej Witek i Adam Putyra. Wszyscy trzej mieliśmy numery elity, więc komfortowo mogliśmy zająć miejsca na czele stawki.
Z Adamem na starcie
Po wystrzale od razu utworzyła się grupa 8 osobowa biegnąca około 3:20/km co dawało na mecie wynik nawet poniżej 1:10:00. Kilometry leciały dosyć szybko, mimo wysokiego tempa czułem spory zapas i lekkość biegu. Na Moście Grunwaldzkim (3km) nasza drużyna była ciągle jeszcze w komplecie


Chwilę później na podbiegu pod estakadę na Placu Społecznym Adam lekko przyspieszył, a Andrzej lekko zwolnił. Od tego momentu zaczął się dla mnie samotny bieg prawie do samej mety. Właściwie bez historii, bez kryzysów, cierpienia i zwątpienia, które to towarzyszyły mi w poprzednich edycjach tej imprezy.

5.km - fot. Sławek Wiśniewski
W okolicach 17km dogoniłem Szymona Halczaka i to była jedyna rozrywka w tej części biegu, niestety Szymon nie był zainteresowany wspólnym biegiem i za chwilę ponownie byłem sam.

Cały bieg zakończyłem samotnym finiszem na bieżni odnowionego na World Games 2017 Stadionu Olimpijskiego.

Całość wyszła średnio po 3:21/km i na kadencji 179kr/min, długość kroku 166cm. Wygląda więc, że moje bieganie z metronomem pozwoliło mi wydłużyć krok na tyle, aby przyspieszyć z 3:33 do 3:21/km przy tym samym rytmie biegu. Jak pisałem wcześniej celem mojego treningu w tym roku było zwiększenie długości kroku o 10cm przy kadencji 180, oraz utrzymanie tego przez ponad godzinę. Teraz jeszcze tylko trzymać to przez drugie tyle i mogę myśleć o maratonie w 2:20 :) 

Tętno miałem bardzo stabilne podczas całego biegu, ze średnią 165ud/min, co jest moim II zakresem. Na wykresie widać nawet lekki spadek tętna na ostatnich kilku kilometrach i związane jest to ze spadkiem tempa na tym odcinku. Mimo, że nie czułem się gorzej to ciężko było mi utrzymać międzyczasy wcześniejszych kilometrów.



Zająłem 13. miejsce w Open, 1. miejsce w kategorii M-40 oraz razem z Adamem (1:09:17) i Andrzejem (1:14:59) wygraliśmy klasyfikację drużynową. Oprócz wyniku poniżej 1:11:00 wszystkie cele zostały osiągnięte.

To, że wysiłek włożony przeze mnie w ten bieg nie był ekstremalny świadczy to co działo się dwa dni później we wtorek. To już temat na kolejny wpis, zdradzę tylko, że ma związek tym postem.




2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście podziw budzą Twoje wyniki. Ale tym, co moim zdaniem zasługuje na osobne uznanie, jest Twoja konsekwencja w realizowaniu strategicznych zamiarów. Strategy without execution is just daydreaming ;-)

    Z ciekawości spytam: jak na wydłużanie kroku zareagował Twój aparat ruchu? Czworogłowe, rozcięgno? Muszą przyjmować sporsze obciążenia.

    No i z serca Ci życzę, żebyś w wieku maratońskim z hukiem połamał 02:20 na królewskim dystansie i w dobrym zdrowiu pokazywał miejsce w szeregu młodszym biegaczom ;-)

    OdpowiedzUsuń