czwartek, 12 listopada 2015

Roztrenowanie

W tym roku moje roztrenowanie wygląda inaczej niż dotychczas. Zacząłem je także dużo wcześniej. Zwykle biegać przestawałem pod koniec listopada i gdzieś nawet do połowy grudnia odpoczywałem. W odróżnieniu od poprzednich lat teraz postanowiłem nie robić całkowitej przerwy. Od połowy roku jeżdżę sporo na rowerze. Najpierw był to składak, później zamieniłem go na porządny rower crossowy. Napiszę na ten temat osobnego posta kiedyś. Będzie on dotyczył ewolucji mojego treningu i życia z nim związanego. Na rowerze jeżdżę głównie do i z pracy, jakieś 11km w pół godziny w jedną stronę. Oprócz normalnego treningu biegowego daje mi to dodatkową godzinę dziennie aerobów. Z tego nie rezygnuję, nie przesiadam się do samochodu czy tramwaju na czas roztrenowania. Rower zostaje. W domu mam także orbitreka (maszyna eliptyczna). Kiedyś chciałem kupić do domu bieżnię elektryczną. Na brzydką pogodę, na szybki trening w pewnych warunkach, czy kiedy muszę zostać z dziećmi, a trening trzeba zrobić. Przeglądałem oferty i wyszło, że żeby kupić bieżnię dobrej klasy trzeba wydać kupę kasy. Zacząłem się wahać, czy aż tak bardzo mi jest potrzebna. W tamtym czasie sporo biegałem na bieżni elektrycznej na siłowni. Tak miałem rozłożony dzień, że mi to po prostu pasowało. Lubię bieżnię za super kontrolowane warunki robienia treningu. To idealne urządzenie do robienia treningu opartego o tętno, czy szlifowanie zadanego tempa. Do tego zwykle odbywa się w tropikalnych warunkach, a to daje dodatkowy bodziec porównywalny z treningiem na wysokości (o tym też będzie wpis, jak i osobny o treningu na bieżni). Na tej siłowni były także orbitreki. Oczywiście jako rasowy biegacz patrzyłem z politowaniem na tych, którzy na nich kręcili.
Aż nie poznałem jednego gościa. Philip ma na imię, jest Niemcem i był w tym czasie we Wrocławiu na studiach i praktykach. Philip spędzał sporo czasu na orbitreku. Jednak czasami wchodził na bieżnię, biegał wtedy z tempem bliskim 3:00/km. Okazało się, że jest zawodnikiem z poziomu 30min na dychę, a na orbitreku wykonuje większość treningu tlenowego, aerobowego. Na bieżni czy w terenie robi właściwie tylko część akcentów. Twierdził, że jest delikatnej budowy i bardzo często miał przeróżne kontuzje. Najczęściej związane z achillesem i łydkami. Kręcenie na orbitreku pozwala mu robić trening na odpowiednim tętnie nie obciążając zbytnio jego wrażliwych nóg. Pozwala mu to na robienie bardzo dużych objętości tlenowych i w II zakresie. Natomiast szybsze akcenty biegał już normalnie. Jako, że zbiegło się to też z moimi problemami z nerwem kulszowym (może też to kiedyś opiszę) postanowiłem spróbować orbitreka. Biegać nie mogłem w ogóle, tym czasem na orbitreku mogłem kręcić bez problemu... Nic nie bolało. Przejrzałem ofertę orbitreków i okazało się, że za cenę kiepskiej jakości bieżni można kupić bardzo dobrej jakości orbitreka. I tak też zrobiłem. Do tego orbitrek ma tę zaletę, że cicho pracuje. Nie ma hałasu silnika i tego związanego z uderzaniem nogami. Jednak jest to urządzenie do treningu uzupełniającego. Nie może zastąpić biegania. Ruch jest trochę inny, nie ma wykorzystania elastyczności ścięgien i mięśni, praktycznie cały trening jesteśmy w lekkim przysiadzie obciążając mocno mięśnie czterogłowe. Ale dzięki pozycji pionowej i włączeniu ramion i całego korpusu jest to inny rodzaj wysiłku niż na rowerze. Inne też jest zmęczenie. Czyli jest to maszyna trafiająca w moje potrzeby. Pozwala zrobić trening uzupełniający, z wysiłkiem aerobowym trochę innym niż biegowy i rower. Do tego fenomenalny na czas kontuzji, czy jakiś bóli. Ostatnio na trzy tygodnie przed maratonem w Nowym Jorku naciągnąłem sobie lekko prawą dwójkę. Nic poważnego, ale dosyć mocny ból podczas nawet chodzenia. Wystarczy tydzień lub dwa nie biegania do pełnego zagojenia. Z tym, że 2 tygodnie nie biegania na 3 tygodnie przed oznacza popsucie całych długich przygotowań do maratonu. Na szczęście na rowerze i orbitreku zero bólu w dwójce, można kręcić. Tak więc przez prawie dwa tygodnie przed NY wybiegania zamieniłem na rower, natomiast akcenty na orbitreka. Biegać zacząłem dopiero na miejscu w Nowym Jorku w Central parku, na niecały tydzień przed. Na maratonie na trudnej trasie zrobiłem życiówkę 2:29:09. To dało mi trochę do myślenia. Czułem się bardzo mocny. Na trasie nie wytrzymały moje czwórki, było dużo podbiegów i zbiegów. Pierwszy raz biegłem tak długą trasę, tak szybko, z tak dużymi przewyższeniami. Od 32km czwórki były zmasakrowane. Jednak wydolnościowo było super. Tempo 3:30/km było komfortowe. Ciekawe jak by było gdybym musiał zrobić 2 tygodnie całkowicie wolne, albo próbowałbym coś tam truchtać pogarszając pewnie naciągnięcie. Dzięki rowerowi i orbitrekowi dwójka zgoiła się bardzo dobrze, strat w wydolności nie zanotowałem, a mięśnie były w pełni zregenerowane i odpoczęte od biegania. I taki też mam pomysł na roztrenowanie w tym roku. Rower i orbitrek. Nogi odpoczywają od uderzeń i powodowanych nimi mikrourazów, a wydolność trzymamy na równym poziomie. Pobyt w Nowym Jorku wśród elity (to również opiszę w osobnym poście) dała mi jeszcze jedno spostrzeżenie. Cholernie ważna jest sprawność i gibkość. Luz z jakim biegają Kenijczycy czy Etiopczycy wynika też w dużej mierze z ich niewiarygodnej gibkości. Kiedy widziałem ich na rozgrzewce, to nie mogłem uwierzyć jaki mają luz w nogach. Ja przy nich byłem jak jakiś sztywny pal. Ogromną różnicę widać było np podczas wymachów. Podczas rozgrzewki przed maratonem miałem przegląd zawodników różnej klasy, od ścisłej światowej czołówki przez mniej znanych zawodników, do takich z mojego poziomu. Co ciekawe poziom można było w ciemno określic patrząc na sprawność... Ci najlepsi byli po prostu najluźniejsi, najbardziej gibcy. W ich ruchu nie było żadnych oporów, wyglądało jakby unosili się nad tartanem, a podczas wymachów jakby mogli nogami kręcić młynki. Tak, to jest element, który muszę poprawić. Podczas roztrenowania na rozciąganie wykorzystam czas, który normalnie byłby poświęcony na trening biegowy. Robię także sporo ćwiczeń na propriocepcję, balans i równowagę (to również znajdzie swój osobny wpis). Te ćwiczenia akurat można robić właściwie wszędzie i nie trzeba na nie dodatkowego czasu. Oprócz tego wszystkiego będzie to zupełnie normalne roztrenowanie. Czyli jedzenie, nadrabianie zaległości towarzyskich i wszystko to co pozwoli odpocząć psychicznie od obciążeń treningowych.

1 komentarz: